Ciekawostki

Czy warto być freelancerem?

Freelancing budzi zazdrość osób, które pracują na etacie. Jako freelancer, możesz sam wybierać, z którymi klientami pracujesz, a z którymi nie. W praktyce wygląda to często inaczej – zamiast być free, jesteśmy uzależnieni od pracy.

Czy jest jakiś sposób, by jednocześnie zarabiać pieniądze i nie stać się niewolnikami klientów? Czy najważniejszymi znajomymi freelancera są jego odbiorcy?

Moja znajoma tłumaczka Marta, pracuje jako tłumacz w domu, współpracując z dużą firmą e-commerce. Praca sprawia jej mnóstwo radości. Marta bardzo lubi pracować z innymi tłumaczami i uczy się na temat technologii tłumaczeń – każdy dzień jest dla niej wyzwaniem.

Jej klientami są różne działy firmy, jednak często mają wygórowane wymagania, odnośnie do czasu ukończenia wykonania zlecenia. Gdyby Marta i jej koledzy współpracowali z biurem tłumaczeń lub byli freelancerami, to mogliby odmówić i po prostu nie zarobić pieniędzy za zlecenie. Marta nie ma takiej możliwości, bo jest pracownicą firmy. Jeśli nie będzie się wyrabiała z pracą, straci ją, dlatego często pracuje do nocy – jej tydzień pracy trwa 80 godzin.

Praca w taki sposób ma też zalety – jest bezpieczna (gwarancja, że pensja przyjdzie na konto), Marta ma opłacone składki i wie, że jeśli będzie pracować wystarczająco wydajnie, to zachowa pracę. Nie musi się martwić o poszukiwanie klientów.

Czy lepiej być freelancerem?

Moim zdaniem tak. Freelancer ma ten luksus, że może wybrać, nad którym projektem chce pracować. Często dochodzi do podobnej sytuacji, jak u Marty – mamy tak dużo pracy, że musimy pozostawać w pracy aż do nocy i nie wyrabiamy się ze zleceniami.

Freelancer nie może narzekać, że ma za dużo lub za mało pracy – to od niego zależy jaką strategię przyjmie oraz ile zarobi. Może być to bardzo duża kwota, jeśli będziemy pracowali od rana do nocy albo grosze.

Jak odmawiać klientom?

Klienci często oczekują, że zlecenie będzie wykonane w nierealistycznym terminie. Tłumacz, który ma pewność, że nie uda mu się ukończyć zlecenia w takim czasie, powinien użyć swoich umiejętności negocjacyjnych i przekonać klienta, że taki termin jest nieosiągalny.

Gdy pracujesz samodzielnie, powinieneś dokładnie planować pracę z kalendarzem, dzięki czemu znajdziesz więcej czasu na realizację projektów.

Jeśli klient nie rozumie, że nie wyrobisz się z tłumaczeniem i każde jego zlecenie musi być wykonywane na „cito”, wtedy powinieneś się zastanowić czy taki stres jest wart pieniędzy. Moim zdaniem, znacznie bardziej liczy się spokój.

Gdy zostanę freelancerem, wyrzucę budzik

Gdy osoby zatrudnione na etacie narzekają na złośliwego szefa, freelancer może sam decydować, o której wstanie i jak dużo wykona pracy. Brzmi to świetnie w teorii, jednak rzeczywistość szybko weryfikuje takie podejście. Jeśli chcesz przetrwać na rynku, możesz pracować przez 40 godzin, czyli tyle co na etacie.

Każda następna godzina spędzona na poszukiwaniu klientów, tłumaczeniach lub dokształcaniu się, to szansa na pokonanie konkurencji i zaoferowanie czegoś więcej. Wielu tłumaczy pracuje od rana do wieczora, także w weekendy. Co najlepsze, intensywna praca daje tak dużo satysfakcji, że trudno nazwać ją pracą.

Podobnie jest w innych zawodach – lekarze, pisarze, muzycy pracujący na własną rękę i robiący coś niesamowitego, nigdy nie narzekają na nadmiar pracy. Można się frustrować pracą, która nie daje satysfakcji.

E-maile

Pamiętaj, że jeśli będziesz sprawiał wrażenie „potrzebującego” freelancera, wtedy ludzie będą Cię wykorzystywali. Zastanów się czy Bil Gates odbiera telefony lub e-maile w ciągu pracy i godzi się na stały kontakt z klientami, czy też robi to ktoś za niego.

Jeśli ktoś zamówił u Ciebie jedno lub dwa tłumaczenia wcale nie oznacza, że jest panem Twojego czasu. Niektórzy klienci uwielbiają wysyłać e-maile i oczekują, że będziesz się z nimi ciągle komunikował. Inni – co gorsza – nieustannie konsultują wiele kwestii przez telefon. Jeśli są to sprawy związane z tłumaczeniem to pół biedy, ale gdy rozmowy zmierzają ku tematom osobistym, masz pewność, że tracisz czas.

Brian Tracy pisał kiedyś o dziennikarzu, który wrócił z urlopu i na swoim komputerze zastał aż 700 e-maili. Podjął decyzję, że nie będzie na nie odpisywał (co zajęłoby na pewno kilka dni), ale skasuje je. Decyzja była słuszna – te osoby, którym najbardziej zależało na kontakcie, skontaktowały się z dziennikarzem jeszcze raz. Czasem wydaje mi się, że marketing w tłumaczeniach to marnowanie czasu, który można by poświęcić na doskonalenie umiejętności lub pracę. Raz na jakiś czas pomyśl czy robisz coś, co jest najbardziej wartościowe, czy zabijasz czas na pogawędkach z klientami.

Jeśli chcesz być freelancerem w dobrym tego słowa znaczeniu, powinieneś wypracować sobie strategię, która pozwoli Ci na zachowanie równowagi pomiędzy pracą a odpoczynkiem. Najłatwiej można to osiągnąć wtedy, gdy w pracy będziesz zajmował się wyłącznie pracą.

Oceń wpis!
[Ocen: 0 Średnia: 0]